„Ejże, ustąp, dziadku, naprawdę, przesuń się!” – ostry, arogancki głos przeciął już i tak napiętą atmosferę w zatłoczonym windzie w wieżowcu Wars Tower w samym centrum Warszawy.
„Jak śmiesz podnosić rękę na starszą osobę?” – odpowiedział ktoś stanowczo, zaskakując wszystkich. „Winda była już przepełniona, a wszedłeś w ostatniej chwili. Jeśli ktoś powinien wyjść, to ty.”
Kobieta, która przemówiła, wysoka blondynka w drogi garniturze, odwróciła się gwałtownie.
„Kto ty jesteś, żeby mnie wypychać? Wiesz, z kim rozmawiasz? Znasz moje powiązania z samym prezesem, Wojciechem Warskim?” – jej oczy zwęziły się z pogardą. „Nie obchodzi mnie, kim jesteś. Natychmiast przeproś.”
Młoda dziewczyna, Kinga Nowak, mrugnęła zaskoczona. Czy ta kobieta jest ślepa? Jak śmiała otwarcie stawiać czoło Zofii Malinowskiej, gwiazdce zarządu Wars Enterprises? Kinga wiedziała, że Zofia miała złą reputację, a dziś odbywały się rozmowy kwalifikacyjne, w których i ona brała udział.
„Ona przyszła na rozmowę” – szepnął ktoś z boku. „Właśnie zrujnowała sobie szansę, pokłóciwszy się z Zofią.”
Kinga lekko potrząsnęła głową. Nie warto, pomyślała, i zwróciła się do starszego pana, który wciąż wyglądał na oszołomionego.
„Proszę pana, wszystko w porządku?” – zapytała cicho, z autentycznym niepokojem.
Mężczyzna uśmiechnął się słabo.
„Wszystko dobrze, dziękuję, moja droga. Cieszę się, że i pani jest w porządku.” – Zatrzymał się na chwilę, patrząc na nią ciepło. „Jak masz na imię?”
„Kinga Nowak.”
„Pracujesz tu, w Wars Enterprises?”
„Nie, właśnie przyszłam na rozmowę.” – Kinga uśmiechnęła się z nadzieją.
Starszy pan rozpromienił się.
„Wierzę w ciebie, Kinga. Na pewno ci się uda.”
Jego słowa, choć proste, dały jej niespodziewane poczucie otuchy.
„Dziękuję” – odpowiedziała, gdy nagle rozległ się dźwięk windy, a drzwi się otwarły.
Tłum wysypał się na korytarz, pozostawiając Kingę i kilku innych kandydatów zmierzających do działu kadr.
„Ciekawe, czy dziś spotkamy pana Warskiego…” – mruknął ktoś obok.
„Po co miałby przychodzić na rozmowy z nikim? Jeśli nie dotrzesz do zarządu, nigdy go nie zobaczysz.”
„Kinga Nowak?” – zawołała recepcjonistka.
„Tak, to ja.” – Kinga podeszła.
„Zapraszam na rozmowę.”
Tymczasem w ekskluzywnym apartamencie w Warszawie, z widokiem na Łazienki Królewskie, Wojciech Warski, prezes Wars Enterprises, rozmawiał przez telefon z irytacją:
„Panie Kowalski, nasi ludzie nie odebrali dziadka na lotnisku. Sprawdziliście jego starą kamienicę na Powiślu? Też go tam nie ma. Do licha, dlaczego wrócił do Polski bez ostrzeżenia?”
Z drugiej strony odezwał się ochrypły głos:
„Jak śmiesz mnie pytać? Minął rok, Wojtku! Rok od twojej obietnicy, że przedstawisz mi swoją żonę. Gdzie ona jest? W ogóle się ożeniłeś?”
Wojciech westchnął, masując skronie.
„Dziadku, pokazałem ci akt ślubu.”
„Tylko okładkę, chłopcze! Myślisz, że zdziecinniałem? Nie chcę papierów, chcę ją poznać. Jeśli tego nie zrobisz, przysięgam, że… padnę tu i teraz!”
Wojciech poddał się, wiedząc, że opór nie ma sensu.
„Dobrze, dobrze. Jeśli obiecasz wyzdrowieć, to ci ją przedstawię. Za miesiąc, zgoda?”
Starzec mruknął niechętnie, po czym dodał:
„A, i ta dziewczyna, Kinga Nowak… Miała dziś rozmowę w twojej firmie. Zatrudnij ją.”
Wojciech uniósł brwi.
„Dziadku, zatrudniamy ludzi na podstawie kwalifikacji.”
„Skoro doszła do rozmowy, to już coś znaczy. Ta Kinga… jest miła i ma dobre serce. Podoba mi się. Bardzo.”
Wojciech powstrzymał kolejne westchnienie.
„No dobrze, dobrze. Zatrudnię ją. Zadowolony?”
Tymczasem w Warszawie Kinga weszła do sali konferencyjnej. Nerwowo przywitała komisję i podała swoje CV.
Na czele siedziała Zofia Malinowska. Gdy ją zobaczyła, uśmiechnęła się z wyższością.
„A, to ty.”
Kinga poczuła, jak serce wali jej w piersi. Już po mnie.
„Możesz wyjść” – nakazała Zofia, machając ręką.
„Nawet nie spojrzała pani na moje CV” – odparła Kinga z przebłyskiem buntu.
„Nie muszę. Tacy jak ty nie mają tu czego szukać.”
W tej chwili drzwi się otwarły. Wszedł Wojciech Warski, imponujący, każdy jego krok wzbudzał respekt.
Kinga, oburzona, nie wytrzymała:
„Odrzuca mnie pani tylko dlatego, że stanęłam w obronie starszego pana w windzie?”
Zofia uśmiechnęła się zadowolona.
„A jeśli tak? Upokorzyłaś starszego człowieka. To nie w porządku.”
„Zrobiłabym to jeszcze raz” – odparła Kinga twardo. „Przy takich rekruterkach jak pani, wolę sama zrezygnować.”
Zofia wzruszyła ramionami.
„Twoja sprawa.”
Wojciech, który dotąd milczał, wreszcie się odezwał. Jego wzrok zatrzymał się na Kindze.
„Która to Kinga Nowak?”
„Ja.” – odpowiedziała zaskoczona.
Przejrzał porzucone CV.
„Studiowałaś projektowanie? Czy nasz dział designu potrzebuje ludzi?”
„Mamy pełny skład, panie prezesie” – pośpiesznie odezwał się jeden z menedżerów.
„W takim razie niech zacznie jako asystentka w sekretariacie. Marek Wiśniewski, zajmij się jej sprawami.”
„Rozumiem” – skinął Marek, wyprowadzając Kingę z sali.
Zofia obrzuciła ją nienawistnym spojrzeniem.
„Ta dziewczyna już próbuje uwodzić Warskiego. Zapłaci mi za to…”
Później, w biurze, Kinga ledwo zdążyła usiąść, gdy rozległ się szyderczy głos:
„A, to ta nowa „gwiazda biura”, co?”
Był to Robert Kowalczyk, szef marketingu, który podszedł z lubieżnym uśmiechem i sięgnął po jej ramię.
„Co pan robi?” – Kinga odsunęła go, dając mu w twarz.
Robert otworzył szeroko oczy.
„Jak śmiesz!”
Robert chciał coś dodać, ale w tej samej chwili Wojciech wyszedł ze swojej gabinetu, spojrzał na niego lodowatym wzrokiem i powiedział tylko: „Wypadasz z firmy, natychmiast”, a gdy Kinga stała jeszcze w osłupieniu, dodał cicho, tylko dla niej: „Dziadek miał rację – jesteś wyjątkowa.”



