**17 motocyklistów zostało wynajętych przez małego chłopca, aby chronić go w szkole przed łobuzami. Starsze dzieci groziły, że go pobiją, bo stanął w obronie niepełnosprawnej dziewczynki.**
Pomyśleliśmy, że to żart, gdy mały Kacper przywlókł się do naszej klubowni z oszczędnościami ze skarbonki, pytając, czy jesteśmy „takimi motocyklistami, co chronią ludzi” – jak widział w telewizji.
Miał rozciętą wargę, podbite oko i trząsł się tak, że ledwo mógł policzyć złotówki na naszym stole do pokera. Ale to, co nam powiedział, sprawiło, że każdy z nas – twardych facetów, którzy przeszli wojny, więzienie i uliczne bójki – miał ochotę jednocześnie płakać i wściekać się.
„Zranili Olę” – szepnął ledwo słyszalnie. „Ma zespół Downa, a oni zepchnęli jej wózek ze schodów. Powiedziałem nauczycielce, ale stwierdziła, że chłopcy będą chłopcami. A potem powiedzieli, że jutro po szkole mnie zmasakrują za to, że jestem kapusiem.”
Wielki Łukasz, nasz prezes, spojrzał na siedem złotych leżących na stole. Nasza stawka za ochronę to pięćset złotych od głowy. Ten dzieciak nie miał nawet na dziesięć minut jednego z nas.
„Słuchaj, chłopcze…” – zaczął Łukasz łagodnie.
„Proszę” – przerwał mu Kacper, a świeże łzy zmieszały się z zaschniętą krwią na jego twarzy. „Mama pracuje na dwóch etatach. Tata nas zostawił. Nie mam nikogo. A Ola… ona jest moją przyjaciółką. Nie może chodzić, a oni ją skrzywdzili. Nikogo to nie obchodzi. Boję się, ale ktoś musi ją chronić.”
W klubowni zapadła cisza. Siedemnastu twardzieli patrzyło na dziewięcioletniego chłopca, który wydał wszystkie oszczędności, by wynająć ochronę dla siebie i przyjaciółki.
„Gdzie teraz jest Ola?” – spytał Łukasz.
„W szpitalu. Mama jest z nią. Złamała rękę, gdy przewrócili jej wózek. Szkoła nazwała to wypadkiem.” Małe pięści Kacpra zaci”To niemożliwe!” – Łukasz spojrzał na nas, a w jego oczach błysnęła ta sama determinacja, która kiedyś kazała nam stawać w obronie słabszych, i powiedział tylko: “Jedziemy do szkoły.”



