Lekarze byli w szoku po obejrzeniu nagrania z sali pacjenta z psemPo nagraniu okazało się, że pies każdej nocy układał się przy łóżku pacjenta i cicho wył, jakby wyczuwał zbliżającą się śmierć.2 min read

Lekarze przejrzeli nagrania z monitoringu sali, w której leżał mężczyzna z psem, a to, co zobaczyli, przeraziło ich wszystkich.

Do szpitala miejskiego w Krakowie przywieziono około 65-letniego mężczyznę. Znaleźli go przechodnie w Parku Jordana – był nieprzytomny, ledwo oddychał, puls ledwo wyczuwalny. Nie miał przy sobie dokumentów, telefonu, tylko starą kurtkę i psa leżącego obok.

Pies, rudawy kundel o zmierzwionej sierści, nie odstępował go na krok. Pomimo sprzeciwu ochrony, jakimś cudem przedostał się na oddział intensywnej terapii i położył się obok niego na łóżku. Personel medyczny był zaskoczony – zwierzak wyglądał na bezdomnego, lecz zachowywał się dziwnie spokojnie i rozumnie, jakby wiedział, kim jest ten człowiek.

Rozpoczęto badania: analizy, tomografię, obserwację – żadne wyniki nie wskazywały na konkretną przyczynę. Stan mężczyzny pozostawał niezmienny, wciąż nieprzytomny. Jedynym, kto reagował na najmniejsze zmiany, był pies. Ciągle przytulał się do jego piersi, po czym nagle podnosił głowę i zaczynał cicho wyć.

Trzeciego dnia jeden z dyżurujących lekarzy postanowił przejrzeć nagrania, by zrozumieć dziwne zachowanie psa. To, co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach.

Na filmie widać było, jak podczas nocnej zmiany monitory zarejestrowały gwałtowny spadek poziomu tlenu. Kilka sekund wcześniej pies zerwał się, zaczął szczekać i drapać drzwi, zwracając na siebie uwagę. Dzięki temu pielęgniarka zdążyła wbiec na salę i podłączyć dodatkowy tlen.

Przeszukując nagrania dalej, lekarze zauważyli coś jeszcze bardziej niepokojącego – zwierzę za każdym razem wyczuwało pogorszenie stanu pacjenta na długo zanim wykazały to maszyny. Jakby wiedziało, że coś jest nie tak.

Kilka dni później mężczyzna odzyskał przytomność. Pierwsze, co zrobił, to wyciągnął rękę w stronę psa. Gdy zapytano go, czy zna to zwierzę, skinął głową i ze łzami w oczach wyszeptał:

— Codziennie mu nosiłem jedzenie. Mieszkał na ulicy pod moim blokiem. Nigdy nie szczekał, tylko czekał. Nie mogłem go wziąć – mam jednopokojowe mieszkanie i astmę. Ale wiedziałem, że na mnie czeka…

Okazało się, że kundel, któremu przez półtora roku nosił jedzenie, zapamiętał jego zapach, głos, każdy ruch. I gdy mężczyźnie zrobiło się słabo, to właśnie pies pobiegł po pomoc i nie opuścił go ani na chwilę.

Dwa tygodnie później pacjenta wypisano. Do domu wrócił nie sam – od teraz towarzyszył mu wierny, czworonożny przyjaciel.

Leave a Comment