Los dogonił mężczyznę, który obraził mnie w samolocie3 min read

Dziś w dzienniku: Mężczyzna obok mnie w samolocie otwarcie wyśmiewał moją wagę — ale gdy wylądowaliśmy, żałował każdego słowa.

Był to lot business class. Długodystansowy. Zarezerwowałam bilet z dużym wyprzedzeniem i wybrałam miejsce przy oknie — marzyłam tylko o spokojnej podróży, żeby nadrobić zaległości w pracy i trochę odpocząć. Wszystko przebiegało zwyczajnie: pasażerowie wsiadali, bagażniki się zapełniały, stewardesy roznosiły napoje.

Siedziałam już na swoim miejscu, gdy do kabiny wszedł elegancko ubrany mężczyzna. Niósł gustowną skórzaną teczkę i podszedł do fotela obok z wyrazem wyższości. Spojrzał na swoje miejsce, potem na mnie, i natychmiast skrzywił się z niesmakiem. Następnie, na tyle głośno, by usłyszała cała okolica, wybuchnął:

— Żarty sobie robią? To ma być business class? Czuję się jak w zatłoczonym pociągu podmiejskim!

Przewrócił teatralnie oczami i wpatrywał się we mnie z obrzydzeniem.

— Mam ważną konferencję. Liczyłem, że przygotuję prezentację, a teraz nawet nie mogę wygodnie usiąść — burknął, opadając na fotel z głośnym westchnieniem.

Nie było wątpliwości, do kogo kierował te słowa — do mnie.

— Po co w ogóle sprzedawać takie miejsca komuś takiemu? — syknął pod nosem, celując, bym usłyszała.

Potem zaczął szturchać mnie łokciem, wyraźnie dając do zrozumienia, ile zajmuję miejsca. To nie było tylko niewygodne — bolało. Obróciłam się ku oknu, walcząc ze łzami. Nie spodziewałam się, że dorosły, wyglądający na profesjonalistę mężczyzna, może być tak okrutny.

Resztę lotu milczał, ale jego irytacja była wyczuwalna. Przerzucał papiery, głośno wzdychał, nie kryjąc niezadowolenia. Wytrzymałam. Przywykłam do spojrzeń i ocen. Ale to było coś nowego — celowe, upokarzające.

Aż stało się coś po lądowaniu, co odwróciło sytuację — i zostawiło go bez słowa.

Gdy pasażerowie zaczęli wychodzić, młody mężczyzna z klasy ekonomicznej podszedł do mnie. Skinął uprzejmie i zapytał:

— Pani doktor Nowak, czy po meldunku w hotelu jedziemy od razu do centrum konferencyjnego? Wszystko gotowe.

Czułam, jak mężczyzna obok mnie zastyga. Jego wzrok wpił się we mnie. Gdy mój asystent odszedł, głos sąsiada nagle stał się zupełnie inny.

— Eee… przepraszam, pani też… jedzie na konferencję? Słyszałem, że będzie wykład znanej naukowczyni. Nowak, tak?

— Właśnie tak — odpowiedziałam spokojnie, składając dokumenty. — Ta naukowczyni to ja.

Zrobił się blady. Jąkał się, mówiąc coś o podziwie dla moich badań i niecierpliwym oczekiwaniu na mój referat o etyce sztucznej inteligencji i neuroobliczeniach.

Uśmiechnęłam się grzecznie i wyszłam z samolotu przed nim. Pozostał na fotelu, jakby ktoś wypuścił z niego całe powietrze.

Mam nadzieję, że wyniesie z tego lekcję: nie oceniaj wartości człowieka po wyglądzie. I nigdy nie wiesz, kto siedzi obok ciebie.

Leave a Comment