Zaskakujący zwrot w pracy na polu: ciężarna żona i jej nieoczekiwana zemstaKiedy mąż wrócił z wakacji, zastał pole zamienione w kwietną łąkę, a sąsiedzi wciąż opowiadali o tym, jak jego żona zamiast ziemniaków zasadziła tam swoje marzenia.2 min czytania.

Dzielić

Od dawna marzyłem o morzu. Kiedy u mojej żony, Weroniki, wykryto ciążę, a lekarze zabronili jej latania, naiwnie sądziła, że zostanę przy niej. Pewnego dnia jednak powiedziałem zimno:

— Bilety już kupione, po co marnować pieniądze? Pojadę sam, a ty jedź do mamy na wieś, pomożesz w gospodarstwie.

Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Była w szóstym miesiącu, już przy najmniejszym skłonie bolał ją kręgosłup, ale nie stawiała oporu.

Wyjechałem na wakacje nad Bałtyk, a ją wysłałem do teściowej — do wsi, gdzie toaleta była za stodołą, woda tylko zimna, a odpoczywało się wyłącznie przy pracy na polu.

Każdego ranka teściowa gotowała zupę, stawiała przed nią talerz i mówiła:

— Najpierw praca, potem jedzenie.

Ciężarna Weronika wychodziła na pole i godzinami przekopywała ziemię. W nocy śniło jej się morze — nie dlatego, że kiedyś je widziała, ale dlatego, że tam byłem ja. Wysyłałem zdjęcia z plaży. Podpisywałem krótko: „Odpoczywam, jak radziłaś”.

Tego dnia kopała ziemniaki. Dzwoniła — nie odbierałem.

Ale to, co stało się potem, zostawiło sąsiadów w osłupieniu.

Nagle na polu Weronika poczuła zawrót głowy. Oparła się na kolanach w błocie, ciężko łapiąc powietrze. Teściowa wyszła na podwórze, spojrzała na nią z góry i rzuciła oschle:

— Jesteś w ciąży, nie chora. Nie ma czasu na siedzenie, ziemniaki same się nie wykopią.

Spróbowała wstać, ale siły ją opuściły. Wtedy stało się to, czego nikt nie przewidział.

Sąsiadka, która akurat przechodziła, zobaczyła, jak ciężarna twarzą upada na ziemię. Zaczęła krzyczeć, przybiegli ludzie. Sąsiedzi podnieśli Weronikę i zawieźli do szpitala w Lublinie. Lekarze byli kategoryczni: chwila dłużej — i dziecka by nie uratowano.

Od tamtej pory wieś omijała dom teściowej szerokim łukiem. Nikt nie mógł wybaczyć jej, że doprowadziła kobietę do takiego stanu. A ja, wróciwszy znad morza, znalazłem żonę na szpitalnym łóżku — z oczami, w których nie było już ani śladu miłości.

Czasem myślę, że niektóre marzenia kosztują zbyt wiele. A morze? Morze nigdy nie było tego warte.

Leave a Comment