Chłopiec przytulił psa przed operacją, ale nagle zwierzę rzuciło się na lekarza. Szokująca prawda wyszła na jaw!2 min czytania.

Dzielić

W małej sali panowała cisza. Pięcioletni chłopczyk leżał na śnieżnobiałym prześcieradle, jego oczy były szerokie i zmęczone. Lekarze tłumaczyli rodzicom, że operacja to jego ostatnia szansa.

Pielęgniarki przygotowywały go do znieczulenia, gdy nagle chłopiec wyszeptał cicho:

— Mogę… czy Baryś może do mnie przyjść?

— Kto to Baryś, kochanie? — zdziwiła się jedna z pielęgniarek.

— Mój pies. Bardzo za nim tęsknię. Proszę… — wargi chłopca drżały.

— Słuchaj, skarbie, zwierząt nie wpuszczamy do szpitala. Jesteś jeszcze taki słaby, rozumiesz… — próbowała wytłumaczyć.

Chłopiec odwrócił głowę, a w kącikach oczu zabłysły łzy:

— Ale ja… może już nigdy go nie zobaczę.

Te słowa przeszyły pielęgniarkę. Wymieniła spojrzenie z koleżankami i, ku własnemu zaskoczeniu, zgodziła się:

— No dobrze. Tylko na chwilkę.

Godzinę później rodzice przyprowadzili Barysia. Gdy tylko pies zobaczył swojego małego pana, rzucił się do łóżka, wskoczył na nie i przytulił się do chłopca. Ten, po raz pierwszy od wielu tygodni, uśmiechnął się i mocno objął psa.

Lekarze i pielęgniarki patrzyli na tę scenę z wilgotnymi oczami – przyjaźń między chłopcem a psem była silniejsza niż strach i ból.

Ale nagle Baryś zesztywniał. Jego sierść zjeżyła się, gwałtownie zeskoczył z łóżka i rzucił się w kąt sali. Tam stał chirurg, który miał przeprowadzić operację. Pies zaszczekał tak wściekle, że wydawało się, iż zaraz ugryzie lekarza.

— Zabierzcie to zwierzę! — krzyknął lekarz, odskakując.

Koledzy próbowali uspokoić psa, gdy nagle jeden z nich spojrzał dziwnie na chirurga i w jednej chwili zrozumiał, dlaczego Baryś tak się zachowuje.

Lekarz wyczuł zapach… ostry, niepokojący – alkohol.

— Boże… — szepnął anestezjolog, wpatrując się w chirurga. — Ty jesteś pijany?!

W sali zapadła martwa cisza. Rodzice zbledli, a pielęgniarki wymieniały przerażone spojrzenia. Baryś wciąż warczał, jakby bronił swojego małego pana.

W ciągu kilku minut wszystko się wyjaśniło – chirurg faktycznie przyszedł na dyżur pod wpływem alkoholu. Natychmiast go odsunięto i cofnięto mu licencję.

Operację przełożono. Chłopca przekazano innemu lekarzowi i po kilku dniach zabieg odbył się pomyślnie.

Później wszyscy mówili: Baryś to nie tylko wierny przyjaciel – stał się aniołem stróżem. Gdyby nie on, wszystko mogło skończyć się tragedią.

Leave a Comment