Łzy bogactwa: Tajemnica naszyjnika kelnerki6 min czytania.

Dzielić

Srebrny medalion w kształcie gwiazdy sprawił, że serce 82-letniej Heleny Kowalskiej zamarło na chwilę. Minęło ponad 30 lat, odkąd ostatni raz widziała tę biżuterię, a teraz wisiała na cienkim łańcuszku na szyi młodej kelnerki podającej jej kawę w małej kawiarence na obrzeżach miasta.

„Panno”, szepnęła Helena drżącym głosem, gdy dziewczyna postawiła filiżankę na stole. „Tak, proszę pani”, odpowiedziała młodziutka z życzliwym uśmiechem. „Ten medalion… skąd go pani ma?” Dziewczyna, może 25-letnia, odruchowo dotknęła zawieszki. Jej kasztanowe włosy były schludnie upięte w kok.

Oczy miała intensywnie zielone, dokładnie takie, jak Elżbiety. Zaginionej córki Heleny. „To po mojej mamie. Zostawiła mi go na pamiątkę. Dlaczego pani pyta?” Helena nie odpowiedziała od razu. Wpatrywała się w rysy dziewczyny – kształt ust, łuki brwi, wyraz oczu.

Wszystko przypominało jej Elżbietę. „Jak pani na imię?” – spytała w końcu. „Anna. Anna Nowak. A moja mama… Elżbieta Nowak zmarła pięć lat temu.” Świat Heleny zachwiał się. Elżbieta, jej córka, ta, która zniknęła trzy lata temu po gorącej kłótni. I Nowak – nazwisko tego młodego muzyka, któremu Helena zabroniła wiązać się z córką.

„Elżbieta…” – wyszeptała staruszka z gardłem ściśniętym łzami. „Poznała pani moją mamę?” Anna szeroko otworzyła oczy. „Może. Niech chwilkę pani posiedzi… Mam pani coś ważnego do powiedzenia.” Anna, lekko zdezorientowana, opadła na krzesło naprzeciwko. Kawiarnia była prawie pusta, tylko kilku klientów przy stolikach z tyłu.

„Ten medalion”, wskazała Helena, „nazywa się Polaris. Zrobiono go na zamówienie w pracowni jubilerskiej na Nowym Świecie ponad 35 lat temu. Mój śp. mąż, Stanisław, zamówił go dla mnie na naszą rocznicę ślubu.” Anna zmarszczyła brwi. „A jak trafił do mojej mamy?”

„Bo ja dałam go córce na jej osiemnaste urodziny. Mojej córce, która miała na imię Elżbieta.” Twarz Anny zbladła. „Mówię poważnie, kochanie. Sądzę, że twoja mama była moją córką… a ty jesteś moją wnuczką.” Ciężka cisza zawisła między nimi. Anna patrzyła niedowierzająco na tę elegancką kobietę w drogim płaszczu i dyskretnej, ale wykwintnej biżuterii. Próbowała ogarnąć to, co właśnie usłyszała.

„To niemożliwe… Mama nigdy nie wspominała o bogatych krewnych. Zawsze żyliśmy od pierwszego do pierwszego.” „Opowiedz mi o niej”, poprosiła Helena błagalnie. „O co chodzi?” Anna zawahała się, lecz zaczęła: „Mama była piękna. Miała kasztanowe włosy i zielone oczy, takie jak ja. Kochała malować, choć nigdy nie sprzedała żadnego obrazu. Pracowała w kwiaciarni, czasem szyła, żeby dorobić. O przeszłości mówiła mało. Tylko że wychowała się w zamożnej rodzinie, ale zerwała z nimi kontakt.”

„A twój ojciec?” – spytała Helena ledwie słyszalnym głosem. „Tomasz Nowak był muzykiem. Grał na gitarze w barach i małych klubach. Zmarł, gdy miałem siedem lat. Na gruźlicę.” Helena zamknęła oczy. Tomasz Nowak – ten chłopak, którego uznała za niegodnego córki. Utalentowany, ale biedny, bez perspektyw.

„Po jego śmierci mama wychowała mnie sama. Ciężko nam było, ale zawsze powtarzała, że mamy siebie i to wystarczy. Nigdy nie mówiła o rodzinie, tylko czasem patrzyła na medalion i smuciła się. Mówiła, że to wspomnienie czasów, gdy była szczęśliwa.”

Drżącymi rękami Helena wyjęła telefon i pokazała stare zdjęcie. Elżbieta w wieku 18 lat z medalionem Polaris na szyi. „Boże…” – Anna zakryła usta dłonią. „To moja mama. Skąd pani to ma?” „Bo ja jestem jej matką. Twoją babcią.” Anna patrzyła na zdjęcie, potem na Helenę, i znowu na zdjęcie. Podobieństwo było nie do podważenia.

„Dlaczego nigdy o pani nie mówiła?” – spytała złamanym głosem. „Dlaczego? Pokłóciłyśmy się. Sprzeciwiłam się jej małżeństwu z twoim ojcem. Myślałam, że chronię córkę, nie pozwalając jej związać się z biedakiem. Byłam dumna i ślepa. Elżbieta wybrała miłość i odeszła. Od tamtej pory już jej nie widziałam.”

„Szukała jej pani?” „Oczywiście! Wynajmowałam detektywów, sprawdzałam szpitale, przeglądałam rejestry… ale jakby się rozpłynęła. Nigdy nie zrozumiałam, dlaczego się nie odezwała… Może nie umiała wybaczyć. A może powstrzymywała ją duma.”

Anna przełknęła ślinę, wciąż wstrząśnięta. „A teraz… czego pani ode mnie chce?” „Poznać cię. Dowiedzieć się, jak żyjesz, o czym marzysz. I jeśli pozwolisz – być babcią, którą powinnam była być.”

Anna spojrzała na swoje zgrubiałe od pracy w kawiarni dłonie, potem na dłonie Heleny – wypielęgnowane, o zdobione drogimi pierścionkami. „A jeśli się pani myli? Jeśli nie jestem pani wnuczką?” „Wtedy i tak będę szczęśliwa, że poznałam wspaniałą dziewczynę, która przypomniała mi córkę. Ale ten medalion jest jeden na świecie. Nikt inny nie mógł go mieć.”

Anna wzięła głęboki oddech. „Co pani proponuje?” „Przyjdź jutro do mnie. Zabierz syna, jeśli chcesz. Pokażesz mi, co zostało po twojej mamie. A jeśli zechcesz, zrobimy test DNA.”

Anna zawahała się, ale skinęła głową. „Dobrze… Jutro po obiedzie.” „Ale jeśli to oszustwo…” „To nie oszustwo, kochanie. To cud.”

Helena podała jej adres na serwetce. Anna wzięła ją i przeczytała z niedowierzaniem. „Pałac Kowalskich… jak ta międzynarodowa korporacja?” „Właśnie. Jestem Helena Kowalska.” Anna o mało nie upuściła serwetki. Wiedziała, kim była ta kobieta – jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych osób w kraju.

„Mówi pani poważnie?” „Całkowicie. Jutro będę na ciebie czekać.”

Helena wstała, zostawiła na stole 500 złotych za kawę i skierowała się do wyjścia. Zanim wyszła, odwróciła się: „A tak przy okazji… Masz jakieś wykształcenie? Marzenia?” „Studiowałam projektowanie, ale musiałam rzucić, gdy urodził sięNastępnego dnia Anna i Leo przekroczyli próg pałacu Kowalskich, gdzie Helena czekała na nich z otwartymi ramionami, gotowa na nowy rozdział życia, w którym miłość i rodzina okazały się największym skarbem.

Leave a Comment